11-12-2005, 08:56 PM
Oglądając ostatnio całą trójkę dzieci Petera Jacksona, raz po raz po moich plecach przechodził dreszcz przerażenia. Mając jeszcze świezo w pamięci ochy i achy jakie wydawałem przy pierwszym przerabianiu tych dzieł, nie mogłem uwierzyć w to co widzę na ekranie. Zaczęły mną miotać skrajne uczucia, które kazały mi wątpić w geniusz tej trylogii...
Jako zapalonemy fantasta, moje oburzenie wywołały akcje typu : rzut krasnoludem, wszystkie wyczyny Legolasa (vide zjazd na tarczy ze schodów w Helmowych Jarze + machingunowa seryjka z łuku + efektowny zeskok). Po dogłębnej analizie tych obrazów doszedłem do zatrważającego wniosku, że pomimo wyniosłch i wielkich czynów i słów, jakimi karmieni jesteśmy niemal cały czas, wszystko i tak spłycone zostało do efektownej siekaniny! Filmy są płaskie, jednowymiarowe, profanują oduczucia jakie wywołuje książka! "Władca Pierścieni" za pierwszym razem zasłania się niesamowitymi efektami, co maskuje jego niedoskonałości. Jednak każdy kolejny powrót do tych filmów utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to typowy amerykański produkt, przeznaczony dla rzesz pseudo-fanów fantastyki...
CO wy o tym sądzicie?
Jako zapalonemy fantasta, moje oburzenie wywołały akcje typu : rzut krasnoludem, wszystkie wyczyny Legolasa (vide zjazd na tarczy ze schodów w Helmowych Jarze + machingunowa seryjka z łuku + efektowny zeskok). Po dogłębnej analizie tych obrazów doszedłem do zatrważającego wniosku, że pomimo wyniosłch i wielkich czynów i słów, jakimi karmieni jesteśmy niemal cały czas, wszystko i tak spłycone zostało do efektownej siekaniny! Filmy są płaskie, jednowymiarowe, profanują oduczucia jakie wywołuje książka! "Władca Pierścieni" za pierwszym razem zasłania się niesamowitymi efektami, co maskuje jego niedoskonałości. Jednak każdy kolejny powrót do tych filmów utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to typowy amerykański produkt, przeznaczony dla rzesz pseudo-fanów fantastyki...
CO wy o tym sądzicie?