- Liczba postów:
- 87
- Liczba wątków:
- 2
- Dołączył:
- Nov 2004
- Reputacja:
-
0
W tym miejscu pytam basistów co sądzą o tej marce. Nie chodzi mi już tylko o same wiosełka, ale również akcesoria - struny, pokrowce RockBag, nagłośnienie itp...
Czy ktoś miał okazję na jakimkolwiek Warwicku grać ? Jak wrażenia ?
Osobiście bardzo podoba mi się brzmienie i ogólny styl tych basów. Jeśli chodzi o zewnętrzną estetykę, to mało które naprawdę mi się podobają. Ale mniejsza z tym ...
Z drugiej strony słyszałem że są toporne i mają zbyt duże odległości między strunami (nie wiem czemu... standardowe 19mm ...), a na dodatek za szeroki gryf.
Więc ? Zapraszam do podzielenia się poglądami ...
- Liczba postów:
- 162
- Liczba wątków:
- 2
- Dołączył:
- Dec 2004
- Reputacja:
-
0
no ogólnie tzw. "blacha" na nowych strunach to bardzo fajna sprawa. niestety ona zniknie. struny się rozciągną, przybrudzą. czyść je jak najwięcej to pograją długo.
I never loose my might!
- Liczba postów:
- 87
- Liczba wątków:
- 2
- Dołączył:
- Nov 2004
- Reputacja:
-
0
Sęk w tym że na starych strunach tego nie było, nawet, gdy były "świeże". No ale mniejsza z tym. Nie mam skali porównawczej do innych marek strun z wyższej półki, ale te mi się podobają cholernie. Zbliżają brzmienie mojego basa do tzw. mojego "ideału brzmieniowego". Może to głupio brzmi ale ja mam takie coś ^^
A co się jeszcze strunek tyczy ... Kiedyś byłem na stronce gdzie gość opisywał poszczególne sposoby na odnawianie strun - pranie itp. Kojarzysz może Sat gdzie takie coś w sieci jest ? Bo za cholerę nie mogę znaleźć. A może znasz jakiś sposób, może próbowałeś ? Hm ?
- Liczba postów:
- 162
- Liczba wątków:
- 2
- Dołączył:
- Dec 2004
- Reputacja:
-
0
mam kilkanaście kompletów strun i cały czas któryś się regeneruje... ja osobiście preferuję denaturat. kupujesz o,7 denaturatu wlewasz do słoika (najlepszy taki trochę szerszy, żeby struny dały się tam ładnie zwinąć w środku bez siłowania się z nimi) i wkładasz doń struny, co jakiś czas wstrząsasz. na drugi dzień rano wyciągasz, przecierasz czystą szmatką (suchą najlepiej), zakładasz i grasz. jeśli nie moge miec nowych strun, zawsze robię ten zabieg przed koncertem. im struny bardziej zużyte tym szybciej po tym zabiegu powróci tzw. "flak". Wtedy struny trzeba wyrzucić, bo żadnego pożytku z nich i tak nie bedzie. jeśli nie rwiesz strun, to możesz jeden komplet grać nawet kilka miesięcy. nie preferuję i nie polecam wszelkich metod "prania" strun. gdzieś słyszałem o proszku do prania i takich tam - nie rób tego, bo duzo przy tym roboty a i tak lepszego efektu niż denaturatem nie osiągniesz ŻADNĄ metodą, przy czym każda z nich jest dużo bardziej pracochłonna. Jest też opcja gotowania strun. Osobiście jej też nie polecam, gdyż materiał z jakich zrobione są struny niezbyt dobrze reaguje na tak drastyczna zmianę temperatury.
reasumując: denaturat - wkładasz struny, one "same" się czyszczą. pełna automatyka (;
I never loose my might!
- Liczba postów:
- 162
- Liczba wątków:
- 2
- Dołączył:
- Dec 2004
- Reputacja:
-
0
no prawda prawda... ale nie wiem jaki jest sens regenerować struny do elektryka jeśli nowy komplet takich strun można kupić za 30 zł. inaczej sprawa się ma z basowymi, za które trzeba płacić często ponad 100zł za komplet.
nie wiem jaka jest skuteczność regeneracji strun gitarowych.
I never loose my might!
- Liczba postów:
- 162
- Liczba wątków:
- 2
- Dołączył:
- Dec 2004
- Reputacja:
-
0
Nie wiem nie grałem na tym. Ale Warwickowi można zaufać.
I never loose my might!