moim "nowym swietnym odkryciem" jest projekt
Niegrzeczna Pensjonarka z piotrkowa trybunalskiego. solidny power-electronics, industrial, noise tworzony technika analogowa we wspanialej dyskordianskiej tradycji z dadaistycznym posmakiem.
wstawiam recenzje plyty ktorej sluchalem, dlatego ze nie chce mi sie rozpisywac i ogolnie zgadzam sie z recenzentem
"Płyta otwiera się słowami Ojca Świętego, co można odczytać zarówno jako prowokację, jak i inwokację, jak i po prostu fakt. Utwory Pensjonarki posiadają zresztą w większości coś w rodzaju prologu, który następnie zostaje zmiażdżony falą przemysłowego hałasu, skwierczącej, chaotycznej masy szumu, żwiru, trzasku i wrzasku. To ciężki orzech do zgryzienia i niełatwo jest to przyjąć na sucho i bez odpowiedniego podejścia, zakładającego że w każdej przyjemności jest trochę bólu, i vice versa. Chaos i zgiełk jako manifest wolności, czy jako krzyk pośród zniewolenia? Niełatwo się poruszać po tym nagraniu, w którym jest coś masochistycznej uciechy, gwałtu przez uszy pod postacią różnych wariacji białego szumu ponadziewanego na druty warkotu, syku, jęków i westchnień od analnych infiltracji. Najlepsze jednak Pensjonarze zostawili na koniec swojej części, kiedy to w "Kallisti" rozbrzmiewają zawodzenia i inne wokalne dźwięki niejakiej eLL z Sui Generis Umbria, pośród alchemicznych rozbłysków wszelakiej maści przeszkadzajek. Rzecz klimatyczna i rzadko spotykana, i życzyłbym sobie usłyszeć całą płytę w takim stylu. A dalej pałeczkę przejmuje formacja Kult, w Polsce przez swą nazwę niewątpliwie skazana na nieporozumienia. No i rzeźnia trwa dalej, choć w troszkę innej, jakby bardziej ewidentnie pozapętlanej formie. Praca w frabryce mięsa wre pełną parą, zapędzając się w coraz to odleglejsze zakątki absurdu i dźwiękowego zboczenia, a po kolejnym seansie z tą płytą zaczynam coraz lepiej czuć się w tej trupiarni pełnej smrodu świdrowanych kości, mechanicznego mozołu, i spętanych nieprzytomnych ciał. Tylko dlaczego znowu ostatni utwór podoba mi się najbardziej?
"Fetish Industry" to muzyka, która jeszcze długo posiedzi sobie w podziemiu, i życząc obu projektom wszystkiego dobrego twierdzę, że nie chciałbym dożyć chwili kiedy te demony opuszczą swój wymiar i przejmą eter. 75 sztuk nakładu płyty świadczy też, że jest to produkt skierowany do bardzo konkretnego odbiorcy, któremu albo znudziła się już wszelka pokora w muzyce, albo który po prostu gustuje w co bardziej psychotycznych klimatach. Tak czy siak, jak to powiedział pewien niepoczytalny dentysta, Brace yourself."
-- eliks [8 lipca 2005]
zrodlo: postindustry.org