i cierpisz z tego tytulu niepomiernie. bezczeszcza honor muzyki rockowo/metalowej.. jak moga

... kolo, sluchasz toola. tool tez jest na co drugiej naszywce, a jego sluchacze sa jeszcze gorsi, bo zazwyczaj uwazaja, ze sluchaja najambitniejszego zespolu na swiecie, podobnie jak sluchaczki nirvany, takze ten tok myslenia jest dosc nieracjonalny...
...obudzcie sie, bluzganie na nirvane (ze malolaty tego sluchaja) modne bylo pare lat temu, tyle ze wlasciwie nikt sie nie przypierdalal odnosnie samej muzyki tylko odnosnie otoczki. no wiadomo, muza hippisow i brudasow we flanelowych koszulach. no dobra, wiem, ze tolerancja jest cnota ludzi bez przekonan, ale wychodzac z tego zalozenia fugazi sluchaja emo-geje, velvet underground niezal-punkowe cioty, a prodigy nacpani debile z zakladu zamknietego. nirvane moga zdyskredytowac jedynie MERYTORYCZNE argumenty odnosnie jej muzyki, nie zas postawa i otoczka wokol samego lidera. a moim zdaniem nie bylo w tym przypadku tak strasznie.
1) gitarzysta rzeczywiscie nie byl dobrym. nie mowiac juz, ze wiekszosc patentow to zerznal od sonic youth czy pixies, ktore sa znacznie ciekawszymi zespolami. rownolegle istniejace grunge'owe kapele jak pearl jam moim zdaniem mialy wiecej do zaoferowania.
2) ale w tych czasach nie wymagalo sie bycia 'dobrym' gitarzysta, ba, nie wymagalo sie od calego zespolu umiejetnosci technicznych. przybrudzone, rozstrojone, zakrecone, rzezace gitary byly wowczas traktowane jako srodek wyrazu, nie zas jako pole do wirtuozeryjnych popisow.
3) znaczenie nirvany dla popkultury - istotne. ostateczne rozliczenie sie z czasami yuppies, ogromna popularnosc, najbardziej rozpoznawalny singiel w muzyce pop, charyzmatyczny idol - wszystko to sie zlozyly na badz co badz ikone rocka poczatku lat 90. i mimo dosc egzaltowanych, prostych tekstow, ktore pojawialy sie w muzyce zawsze nawet w bardziej 'szanowanych' zespolach do nirvany sie szczegolnie przypierdala w zwiazku z 'mitem' kombajna.. haalo, po smierci kazdego muzyka jest halo i otoczka kultu (ze wspomne na przyklad iana curtisa, na ktorego nikt nie wazylby sie podniesc reki)
4) 'smells like teen spirit' to jeden z najwybitniejszych singli muzyki pop kiedykolwiek. kropka. nieznosnie melodyjny, chwytliwy motyw, przebojowosc polaczona z halasem, spowodowanym brakami umiejetnosci technicznych. takiego czegos na taka skale i o takim kalibrze nie bylo wczesniej od czasow pistolsow. smialo moznaby uznac 'smells like teen spirit' za jeden z hymnow dekady
5) wielu ludzi zaczyna w ogole przygode z muzyka od nirvany i nie zdziwilbym sie, jesli kolesie ktorzy najbardziej bluzgaja teraz na ten zespol, spuszczali sie pare lat temu nad 'unplugged', a sluchaja teraz takiego toola, w przeswiadczeniu, na jaka to oni ambitna muzyke sie nawrocili
6) zazwyczaj sady nad zespolem opieraja sie na jednorazowym przesluchaniu 'nevermind'. w opinii krytykow, fanow, najslabszej plyty zespolu (jednoczesnie najbardziej 'kultowej' - podobnie ma sie sprawa z 'the wall' pink floyd), ktory promowal najczesciej puszczany w mtv singiel w historii muzyki pop. i co jak co, ale polecilbym mimo wszystko zapoznac sie z reszta dorobku zespolu, szczegolnie 'in utero' ktora wyprodukowal nie kto inny jak jeden z najwiekszych bossow muzyki hc/noise/math-rock, kto wie, ten wie, i ktora powszechnie uznaje sie za najlepsza, sam tez ja najbardziej lubie.
ogolnie to nic szczegolnego, dla mnie w owym czasie ma za duza konkurencje, niemniej mozna posluchac. nigdy, nawet w najmlodszych latach nawet nie bylem sympatykiem zespolu, jednak bluzganie nirvany ot tak by bluzgac na pewno nic do tematu nie wnosi