03-27-2005, 11:46 PM
Witam!
Chciałbym poruszyć temat tego pana, chociaż nie wiem czy ktokolwiek z Was zna tego autora. "The Hitchhikers Guide to the Galaxy", to trylogia w 5 tomach opisująca przygody Artura Denta i Forda Prefecta. Otóż pewnego dnia Artur dowiaduje się, że jego dom ma być zburzony, a na jego miejscu ma powstać autostrada. Tylko jeden fakt się zgadza - jego dom ma zostać zburzony. I nie tylko, także cała Ziemia,a na jej miejscu ma stanąć międzygalaktyczna autostrada. Przyjaciel Artura, Ford Prefect, który okazuje się przybyszem z innejplanety, zabiera go na galaktyczną podróż, oczywiście stopem
W skład tej histori wchodzą:
1. "Autostopem przez Galaktykę"
2. "Restauracja na krańcu wszechświata"
3. "Życie, wszechświat i cała reszta"
4. "Cześć, i dzięki za ryby"
5. "W zasadzie niegroźna"
Oto mały fragment, całość możecie znaleźć pod http://www.mlm.ru/users/lib/pl_douglas_adams_hhgtg1.htm ,a najlepiej kupcie książke
"Daleko, daleko, na nie objętych mapami peryferiach niemodnego krańca Zachodniego Ramienia Spiralnego Galaktyki, znajduje się małe, niepozorne, żółte słońce. W odległości jakichś dziewięćdziesięciu dwóch milionów mil okrąża je kompletnie nic nie znacząca, maleńka, zielono-błękitna planeta, na której pochodzące od małpy formy życia są tak niewiarygodnie prymitywne, że wciąż jeszcze uważają zegarki elektroniczne za całkiem sprytny pomysł.
Planeta ta ma - a raczej miała - pewien problem polegający na tym, że większość mieszkających na niej ludzi była przez większość czasu nieszczęśliwa. Proponowano wiele rozwiązań tego problemu, lecz prawie każde z nich opierało się głównie na ruchach małych, zielonych papierków, co jest dosyć dziwne, bo w końcu to nie małe, zielone papierki były nieszczęśliwe.
I tak problem pozostał; mnóstwo ludzi było wrednych, ale większość przygnębionych. Nawet ci z zegarkami elektronicznymi.
Wielu żywiło coraz mocniejsze przekonanie, że wszyscy popełnili wielki błąd, schodząc z drzew. Niektórzy twierdzili, że nawet drzewa byty złym posunięciem i że nigdy nie należało opuszczać w ogóle oceanów.
I oto nagle pewnego czwartku prawie dwa tysiące lat po tym, jak pewien człowiek został przybity gwoździami do drzewa za to, że mówił, jak to byłoby świetnie być dla odmiany miłymi dla siebie nawzajem, pewna dziewczyna siedząca samotnie w małej kawiarni w Hickmansworth nagle zrozumiała, co przez cały czas szło źle i wiedziała już, jak można sprawić, aby świat stał się dobrym i szczęśliwym miejscem. Tym razem wszystko by się zgadzało, wszystko by zadziałało i nikt nie zostałby do niczego przybity.
Jednakże, niestety, zanim zdążyła dotrzeć do telefonu i powiedzieć o tym komukolwiek, zdarzyła się kompletnie idiotyczna katastrofa i idea została stracona na zawsze.
Nie jest to historia tej dziewczyny.
Ale jest to historia owej komplefiie idiotycznej katastrofy i niektórych jej konsekwencji.
Jest to również historia pewnej książki: przewodnika "Autostopem przez Galaktykę". Nie była to jednak ziemska książka; nigdy nie wydano jej na Ziemi i do czasu owej strasznej katastrofy nie słyszał o niej żaden Ziemianin.
Niemniej jednak jest to książka ze wszech miar godna uwagi.
W rzeczywistości była ona prawdopodobnie najbardziej godna uwagi ze wszystkich książek, jakie kiedykolwiek wydały wielkie korporacje wydawnicze w Ursa Minor - o których także nigdy nie słyszał żaden Ziemianin.
Jest to nie tylko ze wszech miar godna uwagi książka, ale również wielki bestseller - bardziej popularny niż "Gwiezdny poradnik domowy", lepiej sprzedający się niż "Następne pięćdziesiąt trzy rzeczy, jakie możecie robić w zerowej grawitacji" i bardziej kontrowersyjny niż słynna trylogia filozoficzna Odona Colluphida: "Gdzie Bóg popełnił błąd?", "Kilka innych największych błędów Boga" i "Kim jest właściwie ten cały Bóg?"
W wielu bardziej zrelaksowanych cywilizacjach Zewnętrznej Wschodniej Krawędzi Galaktyki przewodnik "Autostopem przez Galaktykę" zastąpił już wielka "Encyklopedię Galactica" jako standardowa skarbnica wszelakiej wiedzy i mądrości. Bo chociaż zawiera on wiele przeoczeń i fragmentów apokryficznych lub co najmniej zawrotnie nieścisłych, ma jednak przewagę nad starszymi i bardziej prozaicznymi dziełami pod dwoma ważnymi względami: po pierwsze, jest trochę tańszy; po drugie, ma na okładce napis "Bez paniki", wydrukowany dużymi, sympatycznymi literami.
Lecz historia owego okropnego i głupiego czwartku, historia jego niezwykłych następstw oraz tego, jak konsekwencje te są nierozerwalnie związane z owi ze wszech miar godną uwagi książką, zaczyna się bardzo prosto.
Zaczyna się od domu."
Chciałbym poruszyć temat tego pana, chociaż nie wiem czy ktokolwiek z Was zna tego autora. "The Hitchhikers Guide to the Galaxy", to trylogia w 5 tomach opisująca przygody Artura Denta i Forda Prefecta. Otóż pewnego dnia Artur dowiaduje się, że jego dom ma być zburzony, a na jego miejscu ma powstać autostrada. Tylko jeden fakt się zgadza - jego dom ma zostać zburzony. I nie tylko, także cała Ziemia,a na jej miejscu ma stanąć międzygalaktyczna autostrada. Przyjaciel Artura, Ford Prefect, który okazuje się przybyszem z innejplanety, zabiera go na galaktyczną podróż, oczywiście stopem

W skład tej histori wchodzą:
1. "Autostopem przez Galaktykę"
2. "Restauracja na krańcu wszechświata"
3. "Życie, wszechświat i cała reszta"
4. "Cześć, i dzięki za ryby"
5. "W zasadzie niegroźna"
Oto mały fragment, całość możecie znaleźć pod http://www.mlm.ru/users/lib/pl_douglas_adams_hhgtg1.htm ,a najlepiej kupcie książke

"Daleko, daleko, na nie objętych mapami peryferiach niemodnego krańca Zachodniego Ramienia Spiralnego Galaktyki, znajduje się małe, niepozorne, żółte słońce. W odległości jakichś dziewięćdziesięciu dwóch milionów mil okrąża je kompletnie nic nie znacząca, maleńka, zielono-błękitna planeta, na której pochodzące od małpy formy życia są tak niewiarygodnie prymitywne, że wciąż jeszcze uważają zegarki elektroniczne za całkiem sprytny pomysł.
Planeta ta ma - a raczej miała - pewien problem polegający na tym, że większość mieszkających na niej ludzi była przez większość czasu nieszczęśliwa. Proponowano wiele rozwiązań tego problemu, lecz prawie każde z nich opierało się głównie na ruchach małych, zielonych papierków, co jest dosyć dziwne, bo w końcu to nie małe, zielone papierki były nieszczęśliwe.
I tak problem pozostał; mnóstwo ludzi było wrednych, ale większość przygnębionych. Nawet ci z zegarkami elektronicznymi.
Wielu żywiło coraz mocniejsze przekonanie, że wszyscy popełnili wielki błąd, schodząc z drzew. Niektórzy twierdzili, że nawet drzewa byty złym posunięciem i że nigdy nie należało opuszczać w ogóle oceanów.
I oto nagle pewnego czwartku prawie dwa tysiące lat po tym, jak pewien człowiek został przybity gwoździami do drzewa za to, że mówił, jak to byłoby świetnie być dla odmiany miłymi dla siebie nawzajem, pewna dziewczyna siedząca samotnie w małej kawiarni w Hickmansworth nagle zrozumiała, co przez cały czas szło źle i wiedziała już, jak można sprawić, aby świat stał się dobrym i szczęśliwym miejscem. Tym razem wszystko by się zgadzało, wszystko by zadziałało i nikt nie zostałby do niczego przybity.
Jednakże, niestety, zanim zdążyła dotrzeć do telefonu i powiedzieć o tym komukolwiek, zdarzyła się kompletnie idiotyczna katastrofa i idea została stracona na zawsze.
Nie jest to historia tej dziewczyny.
Ale jest to historia owej komplefiie idiotycznej katastrofy i niektórych jej konsekwencji.
Jest to również historia pewnej książki: przewodnika "Autostopem przez Galaktykę". Nie była to jednak ziemska książka; nigdy nie wydano jej na Ziemi i do czasu owej strasznej katastrofy nie słyszał o niej żaden Ziemianin.
Niemniej jednak jest to książka ze wszech miar godna uwagi.
W rzeczywistości była ona prawdopodobnie najbardziej godna uwagi ze wszystkich książek, jakie kiedykolwiek wydały wielkie korporacje wydawnicze w Ursa Minor - o których także nigdy nie słyszał żaden Ziemianin.
Jest to nie tylko ze wszech miar godna uwagi książka, ale również wielki bestseller - bardziej popularny niż "Gwiezdny poradnik domowy", lepiej sprzedający się niż "Następne pięćdziesiąt trzy rzeczy, jakie możecie robić w zerowej grawitacji" i bardziej kontrowersyjny niż słynna trylogia filozoficzna Odona Colluphida: "Gdzie Bóg popełnił błąd?", "Kilka innych największych błędów Boga" i "Kim jest właściwie ten cały Bóg?"
W wielu bardziej zrelaksowanych cywilizacjach Zewnętrznej Wschodniej Krawędzi Galaktyki przewodnik "Autostopem przez Galaktykę" zastąpił już wielka "Encyklopedię Galactica" jako standardowa skarbnica wszelakiej wiedzy i mądrości. Bo chociaż zawiera on wiele przeoczeń i fragmentów apokryficznych lub co najmniej zawrotnie nieścisłych, ma jednak przewagę nad starszymi i bardziej prozaicznymi dziełami pod dwoma ważnymi względami: po pierwsze, jest trochę tańszy; po drugie, ma na okładce napis "Bez paniki", wydrukowany dużymi, sympatycznymi literami.
Lecz historia owego okropnego i głupiego czwartku, historia jego niezwykłych następstw oraz tego, jak konsekwencje te są nierozerwalnie związane z owi ze wszech miar godną uwagi książką, zaczyna się bardzo prosto.
Zaczyna się od domu."