In Flames, czyli jeden z moich ulubionych zespołów grających Melodic Death (z tąd ta melodyjność =P). Nagrali w ciągu 10 lat, czyli od wydania pierwszej płyty w 1994r., pt. 'Lunar Strain' 10 płyt (wliczając Trigger z 2003r.) Nie każdy zespół może pozwolić sobie na nagranie takiej ilości materiału, a mianowicie 1 płyta średnio na rok. Wiadomo... trzeba mieć pomysły i oni je mieli... za to między innymi ich lubię.
W jednym z wywiadów po koncercie w Kőln (3.06.2004r.) Anders Friéden (wokalista) został zapytany jak to się dzieje, że średnio co 1 rok mamy do czynienia z nowym albumem In Flames. Odpowiedź była prosta:
Cytat:'Jeżeli mamy coś do powiedzenia, to właśnie to robimy wydając kolejny album. W tym przypadku jest to Soundtrack To Your Escape'.
Nowa płyta, czyli 'Soundtrack To...' jest może mniej death'owa, ale ciągle jest dobra. In Flames wypracowało już swój własny niepowtarzalny styl i to czyni ich świetnym zespołem.
Dla mnie nie wydali jak dotąd słabej płyty. Każda kolejna różni się od siebie, ale wciąż jest stylowa. Na wyróżnienie zasługują według mnie Colony, Reroute To Remain i Soundtrack To Your Escape, choć ta ostatnia jest już nieco inna od wcześniejszych.
Polecam wszystkim, którzy lubią Melodic oraz 'zwykły' Death również. =D