07-09-2005, 03:05 PM
Nade wszystko (wszystkich)- David Glimour, do tego Slash i Hendrix obowiązkowo.
JAk dla mnie Kirk Hammet jest nazbyt przereklamowany, może dlatego, że gra w takiej dobrej kapeli. Zbyt dużo jego solówek (nie mówię, że wszystkie) to bardzo szybkie latanie po skali, bez jkiegoś szczególnego celu, poza pokazaniem, jak to szybko grać nie potrafi. A Glimour wyczucie odpowiedniego dźwięku miał boskie...
No, moze jeszcze Sa(n)tana....
TA czwórka robi najlepsze wrazenie na mnie, i to głównie nie jakimiś wybujałymi umijętnosciami pod względem szybkości (z serii masturbacja na gryfie), lecz umiejętnością odpowiedniego planowania solówek tak, że zapadają na długo w pamięci.
JAk dla mnie Kirk Hammet jest nazbyt przereklamowany, może dlatego, że gra w takiej dobrej kapeli. Zbyt dużo jego solówek (nie mówię, że wszystkie) to bardzo szybkie latanie po skali, bez jkiegoś szczególnego celu, poza pokazaniem, jak to szybko grać nie potrafi. A Glimour wyczucie odpowiedniego dźwięku miał boskie...
No, moze jeszcze Sa(n)tana....
TA czwórka robi najlepsze wrazenie na mnie, i to głównie nie jakimiś wybujałymi umijętnosciami pod względem szybkości (z serii masturbacja na gryfie), lecz umiejętnością odpowiedniego planowania solówek tak, że zapadają na długo w pamięci.
"All that's left to say is: Farewell"