- Liczba postów:
- 770
- Liczba wątków:
- 22
- Dołączył:
- Apr 2005
- Reputacja:
-
0
Yes to taki typowy przedstawiciel rocka progresywnego (no, moze jednak nie taki typowy bo w koncu jest jednym z najlepszych zespolow gatunku), choc czesciej ich muzyke okresla sie mianem rocka symfonicznego. Grupa została założona w roku 1968 (zespol aktywny jest po dzis dzien) przez Jona Andersona i Chrisa Squire'a. Potem do zespolu dolacza jeszcze Peter Banks, Tom Kaye oraz Bill Bruford (znany m.in z pozniejszej wspolpracy z King Crimson). Nagrywaja w tym skladzie dwa calkiem niezle albumy, ale prawdziwy Yes moim zdaniem zaczyna się na dobre, kiedy z zespolu odchodzi Banks, a zastepuje go bardzo uzdolniony, mlody gitarzysta Steve Howe. W zmienionym skladzie nagrywaja moje 3 ulubione albumy ("The Yes Album", "Fragile" oraz wspaniale "Close To The Edge"). Ten ostani, uwazany jest za najlepszy album w historii zespolu, a mi pozostaje tylko sie z tym zgodzic. Utwor tytulowy to energiczna i cudowna, acz nieco patetyczna (chodzi o motyw, kiedy ze swymi "koscielnymi" organami pozostaje Wakeman) suita rockowa, wg mnie jeden z najlepszych utworow wszech czasow. Pozostale kawalki tez niczym nie odstaja od kompozyji tytulowej. Szczegolnie do gustu przypadl mi trzeci na plycie "Siberian Khatru", z niemal hard rockowym riffem, ktory plynnie przechodzi w spokojniejsza czesc utworu. Bardzo ciekawy jest moim zdaniem takze album "Fragile", ktorego trzonem sa 4 (kazdy po okolo 10 minut) kawalki. Pozostale 5 utworow to wariacje poszczególnych muzykow, ktore udowadniaja jeno, ze mamy do czynienia z muzykami najwyzszej klasy. Najciekawsze sa zdecydowanie 35 sek. "Five Per Cent For Nothing" oraz "Cans And Brams", ktore jest elektroniczna parafraza 4. symfoni Brahmasa. Zespol zapisal sie zlotymi zgloskami w historii muzyki rockowej i mysle, ze juz do konca tak pozostanie (chociaz poddali fanow na ciezka probe, zmieniajac stylistyke pod koniec lat 70').
Szczerze polecam, i zachecam do przesluchania w.w albumow + na dokladke troche IMO nudnawe "Tales From Topographic Oceans" oraz "Goin For The One".
- Liczba postów:
- 862
- Liczba wątków:
- 7
- Dołączył:
- Jun 2004
- Reputacja:
-
0
Znam, uwielbiam ;D Zwłaszcza "Close To The Edge" (jeden z najlepszych albumów jakie w życiu słyszałam), "Going For The One" z genialną suitą "Awaken" oraz bajeczne "Tales From Topographic Oceans". Czapki z głów!
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle
roger waters
- Liczba postów:
- 862
- Liczba wątków:
- 7
- Dołączył:
- Jun 2004
- Reputacja:
-
0
Szczerze mówiąc nie miałam głębszego kontaktu z solową twórczością Rick'a Wakeman'a. Słyszałam jedynie wydaną w 1999 r. "Return To The Centre Of The Earth" (zdaje się, kontynuację płyty wydanej w 1974) Na tym wydawnictwie udzielał się min. Ozzy Osbourne ("Buried Alive") - ta kompozycja wywarła na mnie wrażenie - wokal Ozza + orkiestra symfonicza + chóry - świetna rzecz. Co do "Return To The Centre Of The Earth" jako całości... Cóż, słychałam tej płyty ponad rok temu i wrażenia zostały nieco zatarte, jednak pamiętam, że było to wtedy dla mnie coś nowego, na pewno ciekawego i wciągającego na jakiś czas, ale nie przypominam sobie, aby ta płyta powaliła mnie na kolana (BTW: ten album ma całkiem niezłą notę na Prog Archives - 3.58 ) Wspomniałeś o innych wydawnictwach Wakeman'a... Porozglądam się za nimi, a na początek zapoznam się z "Journey to the Centre of the Earth" (właśnie słucham fragmentów i czuję, że ta płyta może mnie zainteresować na dłuższą metę)
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle
roger waters
- Liczba postów:
- 929
- Liczba wątków:
- 23
- Dołączył:
- Mar 2005
- Reputacja:
-
0
buubi napisał(a):Abstrahując od twórczości Wakemana chcialem wyrazic krótką opinie n/t obszernej dyskografii Yes. Nie chce wzbudzac jałowej dyskusji o gustach ale jak dla mnie z dyskografii Yes do pozycji kultowych i mogacych konkurowac z najwazniejszymi płytami KC, VDGG, Genesis czy ELP mogę zaliczyć tylko (a może aż) 6 płyt - chyba wiadomo jakie - od YES Album do GFTO.
Poniekąd prawda że po Relayer Yes (do początku lat 80-tych) tworzył jeszce całkiem fajne płyty (właściwie racja że GFTO jeszcze można by wciągnąć w ich złotą erę), ale z drugiej strony później to już był tylko cień dawnego Yesa. W latach 80-tych nie stoczyli się co prawda aż tak jak Genesis, ale żeby nagrać coś trącacego geniuszem pierwszej połowy lat 70-tych musiało dopiero powstać (i paść) ABWH...
A w latach 80-tych tradycję progresu trzymali ... wiadomo kto 
mam podobne odczucia, z tym, ze GFTO zdecydowanie już nie luibię,a ogólnie jest to świetny zespół, z kanonu progresywnego rocka wolę od nich jedynie KC i VDGG.Stawiam ich ponad Pink Floyd czy GG. ;P
Who's gonna teach you how to dance?
Who's gonna show you how to fly?
Who's gonna call you on the lame-dope-smoking,
Slackin' little sucker you are?
- Liczba postów:
- 1,031
- Liczba wątków:
- 12
- Dołączył:
- Aug 2005
- Reputacja:
-
0
Qrcze Nevermore nie widziałem że jesteś tak zakorzeniony w klasyce - najpierw VDGG teraz Yes - szacuneczek 8)
- Liczba postów:
- 770
- Liczba wątków:
- 22
- Dołączył:
- Apr 2005
- Reputacja:
-
0
Miriam -> I jak idzie zapoznawanie sie z solowa tworczoscia Wakemana?
Nevermore -> Napisales na koncu swej wypowiedzi "GG" - czy chodzi tutaj o grupe Gentle Giant?
Buubi -> "Relayer'a" jeszcze nie slyszalem, ale nie martw sie, poluje na niego ;]
- Liczba postów:
- 929
- Liczba wątków:
- 23
- Dołączył:
- Mar 2005
- Reputacja:
-
0
Tak, świetny zespół, ale bardziej podchodzi mi jednak Yes.
Who's gonna teach you how to dance?
Who's gonna show you how to fly?
Who's gonna call you on the lame-dope-smoking,
Slackin' little sucker you are?
- Liczba postów:
- 770
- Liczba wątków:
- 22
- Dołączył:
- Apr 2005
- Reputacja:
-
0
Zaiste swietny. Kurcze, nie przypuszczalem, ze tak jestes zainteresowany starym rockiem. Szacun sie nalezy ;]
- Liczba postów:
- 1,031
- Liczba wątków:
- 12
- Dołączył:
- Aug 2005
- Reputacja:
-
0
Relayer to dla mnie płytka na równi z Close... i Fragile Ponad 20 minutowa suita Gates Of Delirium poraża tym co się tam dzieje - a dzieje się nawet więcej niż w tytulowej z Close To The Edge. Aż dziw bierze iż po odejściu Wakemana z nowym klawiszowcem wciąż ten sam (jeśli nie lepszy) poziom...
- Liczba postów:
- 2,514
- Liczba wątków:
- 64
- Dołączył:
- Jul 2005
- Reputacja:
-
-1
Dzisiejszej nocy przekonałem się do Close To The Edge! Najbardziej miażdżący moment płyty to chyba środkowa część And you and i
Wcześniej chyba za głupi byłem na nich. Dzisiaj posłucham jeszcze Going For The One.