• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

14.10. Against Me! w Warszawie
#1

AGAINST ME! (USA)

Jedyny koncert w Polsce w ramach trasy "New Wave"!

goście specjalni:
STERIOGRAM (Nowa Zelandia)
FUTURE OF THE LEFT (Wlk. Brytania)

14.10. niedziela

klub "Punkt", ul. Koszykowa 55, Warszawa

start 20.00 (wejście od 19.00)

bilety : 35 zł przedsprzedaż, 40 zł w dniu koncertu

przedsprzedaż:
shortcut.pl
ticketpro.pl
eventime.pl
ticketonline.pl



AGAINST ME!

Tom Gabel – śpiew, gitara
Warren Oakes – perkusja
James Bowman – gitara
Andrew Seward – bas

Tom Gabel zaczął muzyczną karierę dziesięć lat temu. Miał wtedy 17 lat i występował jako Against Me! solo, z gitarą akustyczną. Buntownicze pieśni rozbrzmiewały w pralniach i innych lokalach, które tylko chciały go ugościć...
Przewijamy do dnia dzisiejszego. Gabel wciąż głośno agituje, tym razem jednak z dodatkiem optymizmu służącego dobrej sprawie. W ciągu ostatnich pięciu lat ochrypły śpiew wokalisty-gitarzysty stał się elementem większej całości. U jego boku pojawiła się mocna i niegłupia trójka muzyków (Andrew Seward – bas, Warren Oakes – perkusja i James Bowman – gitara). Panowie wciąż działają pod szyldem Against Me! i produkują charakterystyczną, nie dającą się zaklasyfikować mieszankę punka, rocka czy nawet folku... Zjeździli 50 stanów USA, a także cały świat – od Islandii po Australię. Wykuli żelazną więź z rosnącymi rzeszami fanów.
Zespół z Gainesville na Florydzie debiutuje w barwach dużej wytwórni – Sire Records – płytą „New Wave”. Wcześniej opublikował trzy udane albumy niezależne: „Reinventing Axl Rose” (No Idea, 2002), „As The Eternal Cowboy” (Fat Wreck Chords, 2003) oraz „Searching For A Former Clarity” (Fat Wreck Chords 2005). Ten ostatni dotarł na 9. pozycję notowania Niezależnych Płyt „Billboardu” i zawierał przebój „Don’t Lose Touch”.
Słowo „Fala” w tytule nowej płyty nie jest przypadkowe. „Czuliśmy, że to deklaracja naszej misji, nasz manifest” – mówi Gabel. „Zamiast siedzieć i narzekać, że nie ma już dobrej muzyki, trzeba zebrać energię i wziąć sprawy we własne ręce. Zostać taką kapelą, jaką chce się usłyszeć. ‘Fala’ ma tu znaczenie dosłowne, jest czymś co przychodzi i zmywa miernotę... Po co zezwalać komuś innemu na najgłośniejszą wypowiedź?” – pyta muzyk, którego dzieło wyklucza takie przyzwolenie.
Materiał zaczyna się dwoma potężnymi, gniewnymi uderzeniami. „New Wave” i „Up The Cuts” to motoryczne, chwytliwe kawałki, kipiące energią. Chwilami słychać w nich błaganie o zmiany – chwilami żądanie. Temat powraca na płycie, zarówno w wymiarze osobistym, jak artystycznym. Szczególnie wyraźnie słychać go w „Piss And Vinegar” , gdzie Gabel wrzeszczy do szarych mas: „Powiedz tylko, że myślisz!”.
Dla zespołu wyznającego zasadę „zrób to sam”, kontrakt z dużą wytwórnią płytową oznacza zmianę podejścia. Choćby taką, że Against Me! po raz pierwszy zatrudnili pełnowymiarowego producenta. Nie rozmieniali się przy tym na drobne – został nim ktoś z alternatywno-rockowej ekstraklasy, Butch Vig (Nirvana, Smashing Pumpkins, Sonic Youth, Garbage).
Gdy firma przygotowywała listę potencjalnych kandydatów, Gabel i koledzy mieli obawy, że wielkie nazwiska „będą miały w dupie nasz zespółâ€ – wspomina lider ze śmiechem. Przyznaje, że zaproponowano kilku megaproducentów. „Między innymi Butcha. Jestem fanem mnóstwa nagranych przez niego płyt, z najróżniejszych gatunków. Podoba mi się fakt, że większość z nich ma doskonałe brzmienie, a przy tym nie traci prawdziwości. Nie brzmią, jakby wypreparowano z nich życie”.
Vig polubił nieznany zespół, gdy tylko zobaczył go na żywo: „Powalił mnie sposób, w jaki grali, niezwykła intensywność, a także reakcja widzów” – wspomina producent. „Po tym, jak publiczność śpiewa wszystkie teksty, od razu widać emocjonalny kontakt z fanami”. Weteran cieszył się na współpracę z zespołem, który nie obawia poruszać się żadnych tematów. „Jedną z odświeżających spraw, jakie odkryłem w ich twórczości, są teksty Toma. Widać, że czegoś dotyczą, a przy tym nie są kaznodziejskie. Jego słowa sprawiają, że zaczynasz myśleć o tym, co się dzieje. Teksty są złożone i wypełnione treścią. To nie kawałki pop, "dają czadu”.
Doskonałym przykładem jest pierwszy singel, „Thrash Unreal (Bah Bah)”. Rzecz w stylu wczesnego Toma Waitsa czy Bruce’a Springsteena, ze zrozumieniem odnotowująca żywot wypalonej mieszkanki uniwersyteckiego miasta. Ponad 40-letniej kobiety, która mówi, że nie ma do nikogo żalu, w rytm wyzywająco optymistycznego refrenu...
Basista, Seward, który dołączył do Against Me! w 2002 roku, twierdzi że kolejny krok w karierze grupy to „Nie nowa przygoda, lecz przedłużenie starej. Zawsze chcieliśmy to zrobić, przejście do dużej wytwórni jest naszą decyzją. Ale nie będę ściemniał: byłem kompletnie przerażony. Bałem się, że popełnimy pomyłkę nowicjuszy, pojedziemy do jakiegoś wypasionego studia w Hollywood a płyta będzie brzmiała jak...” – ucina ze śmiechem. Nie doszło do tego. Seward jest dumny z najnowszego dokonania swojej grupy, deklaruje: „Tom napisał najlepszy jak dotąd zbiór piosenek. Wszystko jest w nich dopasowane, wszystko czemuś służy. Nie ma zawracania głowy, wypełniaczy”.
By całkowicie skupić się na pisaniu materiału, za każdym razem gdy zespół nie był w trasie, Gabel zaszywał się w motelu w Gainesville. Podobnie jak na poprzednich płytach Against Me!, tematem „New Wave” jest luzactwo typowe dla 27-letniego Amerykanina na rozstajach. Płyta miała być odpowiedzią na „skupiony na sobie, mroczny i klimatyczny” album „Searching For A Former Clarity”. 10 utworów na 34-minutowym CD opowiada o miłości, pożądaniu, wojnie, osobistej uczciwości oraz używkach, z domieszką czegoś, co Vig nazywa „intensywnym, lecz pozytywnym podtekstem”.
Nowi fani, przyciągnięci telewizyjnym wykonaniem „From Her Lips To God’s Ears (The Energizer)”, w którego refrenie padło płaczliwe hasło „Condoleeza, co teraz zrobimy?”, na nowej płycie znajdą jeszcze więcej kontrowersyjnych tematów. Tom, dzieciak z wojskowej rodziny (do momentu rozwodu rodziców, gdy miał 12 lat), po raz kolejny wyskakuje z dwoma wrzaskliwymi numerami o wojnie i narodowej tożsamości.
„White People For Peace” opowiada o zaszczycie, ale i bezsensie protestowania przeciw wojnie. „Americans Abroad” dotyczy z kolei chciwych korporacji. Numer napędzany jest wściekłą perkusją Oakesa i złowieszczymi tremolami gitary Bowmana. Kończy się złowieszczą refleksją, że może wszyscy jesteśmy za opisaną sytuację odpowiedzialni – włącznie z zespołem...
„Nie jestem osobą, która zna odpowiedzi” – mówi Gabel, który w wieku nastoletnim wydawał fanzin o tytule „Mizantrop”. „Często natomiast czuję, że szukam w świecie swojej tożsamości. Próbuję zrozumieć, gdzie jest moje miejsce”.
Uważne spojrzenie i zmęczenie światem... Nigdy naiwne – zawsze idealistyczne. Against Me! pod wieloma względami przypomina punkrockowe wcielenie postaci szeregowca Jokera, granego przez Matthew Modine w filmie „Full Metal Jacket” Stanleya Kubricka. Muzycy pokazują nam pacyfę w wirze pogo... I nie ma dla nich lepszego miejsca.

www.againstme.net
www.myspace.com/againstme


[Obrazek: plakatagainstmemniejszysw1.jpg]
Hey Ho! Let's Go!
Odpowiedz
#2

FUTURE OF THE LEFT
„Curses”

Z popiołów dwóch kryminalnie niedocenionych walijskich grup punkowych, Mclusky i Jarcrew narodziło się prawdziwe muzyczne monstrum, którego pierwszy album „Curses” powinien być doskonałą lekcją, jak we współczesnym świecie, 30 lat po legendarnym 1977 roku, grać punk rock. Grać tak, aby brzmiał on tak, jakby się narodził wczoraj, a nie jak śmieć po recyklingu.

Future Of The Left już wzbudził spore zainteresowanie na MySpace, gdzie udostępnił kilka swych utworów. Spotykamy je tutaj, ale – tak jak w przypadku „Real Men Hunt In Packs” - w mocno zmienionej (na lepsze) postaci. Poza tym, „Curses” to prawie czterdzieści minut mocnej, granej z energią i pasją muzyki o zaskakujących melodycznych zwrotach, przywołującej niekiedy pamięć The Sex Pistols („Suddenly It's A Folk Song”), niekiedy bardziej eksperymentalnych wykonawców, jak PIL, Pere Ubu (śpiew Andrew Falkousa miejscami łatwo kojarzy się z Davidem Thomasem) czy Suicide („Wrigley Scott”). Dzięki takim wykonawcom jak Future Of The Left prawdziwy, autentyczny punk rock wciąż żyje, choć nie ma wcale łatwego życia pośród jego plastikowych imitacji, zalewających rynek jak tandetne zabawki „made in China”.
Hey Ho! Let's Go!
Odpowiedz
#3

chuj im w dupe za to ze nie chcieli lokalnych supportow
Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: / Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Ostatni post przez alanis
05-10-2011, 09:17 PM
Ostatni post przez Acrid
03-25-2008, 05:24 PM
Ostatni post przez Acrid
01-12-2008, 09:54 AM



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości