05-27-2006, 12:07 PM
Jak dla mnie - po naprawdę wielu przesłuchaniach uważam ze nie ma co mierzyć płyty jedną miarą z Lateralusem. Sa po prostu inne. W Lateralusie jest więcej żywych numerów (pomijając końcowe improwizacje) tutaj poza kilkoma czadami jest tytułowa nieco rozwleczona suitka, z poczatku mnie nieco nuzyła, ale po pewnym czasie zaczęła mi wchodzić calkiem fajnie ze względu na cudnie narastający klimat (odgłosy burzy w tle - mmm). Udziwnione Rosetta Stone tez łyknąłem po kilku przesłuchaniach. W sumie wraz z hitowatymi czadami Vicarious, Jambi, The Pot oraz uroczym Right In Two płyta jest naprawdę zajebista, mniej spójna jak poukładany Lateralus, ale z kolei więcej tu przestrzeni i swobody. Dla mnie płyty na równi.