07-18-2005, 07:32 PM
Facet mial problem...nie chcial mu stawac.Ze swoja zona wyprobowali wszystko od ziol,viagry po medytacje,jak nie stawal tak nie stawal.Ktoregos razu koleszka wyjechal w delegacje do kraju dziwnego,idac ulica zobaczyl jak jakis brudas gra na fujarce a przed nim wystaje z kosza waz i sie prezy.Pomyslal chwile poczym kupil fujarke.Po powrocie do domu,nie mowiac o swym genialnym koncepcie zonie poczekal do wieczora i wtedy gdy juz wygodnie zalegli w luzku wyciagnol fujarke,podal ja swojej kobiecie... "GRAJ",zdziwila sie baba ale nie majac za wiele do stracenia,wydobyla nute z fujarki.Gra,gra...cos sie nagle ruszylo pod koldra,podekscytowana zaczyna coraz to glosniej i szybciej grac...chce juz konczyc ale on kaze jej grac dalej,koldra sterczy juz prawie pod sam sufit!Nie wytrzymuje,rzuca fujarkie,zszarpuje koldre na ziemie...patrzy a kolesiowi taaaaaki zajebisty tasiemiec z dupy wylazl.