04-30-2005, 08:51 PM
Jak miło, że ktoś tu słucha Porcupine
W moim otoczeniu aż dwie osoby w ogóle kojarzą tą nazwę, o słuchaniu nawet nie wspomnę.
Jestem w posiadaniu zaledwie 4 płyt PT, ale juz po przesłuchaniu pierwszej wiedziałam, że Steven Wilson i koledzy tworzą muzyczny świat, do którego wchodzi sie powoli, ale kiedy się już wejdzie, nie ma powrotu. Niepowtarzalny klimat tworzy nie tyko ich muzyka, ale i teksty. Nie można ująć rozpaczy w słowa lepiej niż zrobił to Wilson w "Radioactive Toy".
Moim ukochanym albumem jest takoż "In Absentia". Jest to zecydowanie jedna z najwazniejszych płyt dla mnie, nie tylko jeżeli chodzi o twórczość Porcupine Tree. Teraz jest "Deadwing". Przyznaję, że się trochę bałam na początku, bo jak juz mówiła, do tego świata wchodzi się powoli, ale oczywiście niepotrzebnie. Płyta jest świetna, choć moim zdanie jest bardziej dalszym podąrzaniem ściężką zapoczątkowana na poprzednim albumie, niż powrotem do korzeni. Anyway, Stefan i koledzy się spisali
Na występie Porcupine podczas trasy Deadwing Tour 2005 byłam, więc możliwe, żeśmy się Kamael widzieli
To był mój pierwszy koncert Jerzozwierzy i z pewnością nieostatni. Anathema postawiła poprzeczkę bardzo wysoko, ale PT sprostali wymaganiom. Mimo choroby Wilsona koncert mi przynajmniej będzie dźwięczał jeszcze długo
Co prawda np. "Lazarus" wyszedł kiepściutko jeżeli idzie o wokal i Wilson faktycznie trochę był bezuczuciowy, ale np. muzycy Opeth uważają, że jest sympatyczny chłop na codzień, więc może to ta choroba po prostu. Też na poczatku myślałam: "Gdzie do cholery jest młynek??", bo to był mój pierwszy koncert, na którym takowego praktycznie nie było. Ale to po prostu, jak mówiłeś Kamael nie ta muzyka. Może to i lepiej. Można skoncentrować się wyłącznie na muzyce, a pogo zostawić na coś badziej "żwawego". Za te dwie godziny "nieżwawej" podróży to muzycznego świata wielkie dzięki Jerzozierzom i Fanom oczywiście

Jestem w posiadaniu zaledwie 4 płyt PT, ale juz po przesłuchaniu pierwszej wiedziałam, że Steven Wilson i koledzy tworzą muzyczny świat, do którego wchodzi sie powoli, ale kiedy się już wejdzie, nie ma powrotu. Niepowtarzalny klimat tworzy nie tyko ich muzyka, ale i teksty. Nie można ująć rozpaczy w słowa lepiej niż zrobił to Wilson w "Radioactive Toy".
Moim ukochanym albumem jest takoż "In Absentia". Jest to zecydowanie jedna z najwazniejszych płyt dla mnie, nie tylko jeżeli chodzi o twórczość Porcupine Tree. Teraz jest "Deadwing". Przyznaję, że się trochę bałam na początku, bo jak juz mówiła, do tego świata wchodzi się powoli, ale oczywiście niepotrzebnie. Płyta jest świetna, choć moim zdanie jest bardziej dalszym podąrzaniem ściężką zapoczątkowana na poprzednim albumie, niż powrotem do korzeni. Anyway, Stefan i koledzy się spisali

Na występie Porcupine podczas trasy Deadwing Tour 2005 byłam, więc możliwe, żeśmy się Kamael widzieli


