Camel -
franek - 11-11-2005
Wprawdzie o zespole przewijało się już w temacie 'rock progresywny', ale myślę, że powinien dostać osobny
fajny pomysł z ilustrowaniem graficznym tematów, Acrid
Andrew Latimer jest jednym z niewielu ludzi, którzy rozpoczęli działalność jeszcze w latach siedemdziesiątych i do dziś nagrywają świetne albumy. Wg mnie nawet jeszcze lepsze niż wtedy

A dlaczego ? Bo w latach 70. trzymał się raczej w cieniu i gdy takie Pink Floyd robiło wielkie trasy z tysiącami fanów na koncercie i bogatą scenografią, i raczej jest symbolem tamtych lat, to Latimer trzymał się w cieniu, mimo, że miał szansę stać się kimś wielkim, większym niż najwybitniejsi muzycy gatunku.
Jego styl gry na gitarze przypomina nieco Davida Gilmoura (ale nie wiem, kto lepszy), zaś sama muzyka Camela podobna jest właśnie do Pink Floyd z dwóch ostatnich płyt. Ale Latimer nie tylko potrafi grać na gitarze - jest multiinstrumentalistą, świetnie dobierającym sobie współpracowników (np. Mel Collins - saksofonista, który grał m.in. w King Crimson), i dzięki temu nagrywa świetne albumy koncepcyjne.
Twórczość - z początkowych lat to wg mnie najlepsze są albumy "Snow Goose" i "Moonmadness", lecz polecam szczególnie "Dust and dreams", "Stationary Traveller" (trochę nowofalowy, ale i tak b. dobry) i chyba najlepszy "Harbour of tears" - album koncepcyjny, w którym Camel opisali smutną opowieść o irlandzkich emigrantach. Wszystko to z akompaniamentem głównie gitary (na tym albumie IMO Latimer =Rothery na ost. Marillionie z Fishem>>>>>>> Gilmour

) i fletu, a także wielu innych instrumentów muzycznych, jak np. rożek francuski czy wiolonczela.
Niezbyt skomplikowane jak na rock progresywny, słucha się tego bardzo przyjemnie. Znacie, lubicie, nie lubicie ?
-
buubi - 11-11-2005
Znam tą kapelę, przyznam że pobieżnie, lecz dwa albumy które posiadam robią wrażenie. "Mirage" to bardzo dobry prog z lat 70-tych, dużo tu Floydów, ELP itp Natomiast "Stationaly Traveller" to bardzo dziwna płyta, na której połowę kawałków mi nie siada, ale druga połowa miażdży - zwłaszcza numer tytułowy, coś pięknego, jeden z najlepszych kawałkow progresywnych wszechczasów.
-
Kamael - 11-11-2005
Słyszałem kilka płyt, ale najlepiej znam "Rajaz". Nie miałem zbyt wiele czasu na przesłuchanie tych kilku albumów - szybko musiałem zwrócić (teraz ponownie staram się je pożyczyć), więc nie mogę zbyt wiele napisać. W pamięć najbardziej zapadł mi utwór "Lost and Found".
Re: Camel -
Acrid - 11-11-2005
franek napisał(a):fajny pomysł z ilustrowaniem graficznym tematów, Acrid ;)
No ba ;)
A Camele kojarza mi sie tylko z fajkami ;) Ktorych juz nawet chyba niema? ;)
Ale moze uda mi sie zdobyc jakas plyte.
-
franek - 11-12-2005
buubi napisał(a):zwłaszcza numer tytułowy, coś pięknego, jeden z najlepszych kawałkow progresywnych wszechczasów.
Nie inaczej !

Ja całą płytę bez wyjątków lubię, jedyne do czego mógłbym się przyczepić to nieco kiczowate "Long Goodbyes"... ale "Fingertips" to wg mnie nr 1 albumu (Mel Collins>>>reszta innych znanych mi saksofonistów). Przede wszystkim cenię "Stationary Traveller" za klimat i za umiejętne połączenie rocka progresywnego z epoką lat 80. Jedna z lepszych płyt Camel, chyba najbardziej znana, jedna z ulubionych w ogóle płyt Beksińskiego a to zobowiązuje, hehehe
Acrid napisał(a):Ktorych juz nawet chyba niema? 
Są, sa, ale chyba już nie w Polsce
-
Miriam - 12-26-2005
Od kilku dni mam "Stationary Traveller". Od razu się przyznam, że to mój pierwszy kontakt z muzyką Camel oraz, że za pierwszym przesłuchaniem tego albumu miałam bardzo mieszane uczucia (więcej na minus, niż na plus) Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, raczej czegoś w stylu wczesnego PF, Yes czy chociażby King Crimson. A co dostałam? Bardzo dziwną mieszankę prog rocka z latami 80. Czy to dobre połączenie? W kilku przypadkach się sprawdziło (np. w "West Berlin")ale "Long Goodbyes" ... Jak dla mnie, tego utworu mogłoby nie być na płycie. Za to "Pressure Points", "Stationary Traveller", "Fingertips" oraz "After Words" (fajne połączenie brzmienia akordeonu z brzmieniem pianina) to naprawdę równe numery. A najlepszy utwór na płycie? Moim zdaniem "Vopos". "Stationary Traveller" pewnie będę słuchać "kawałkami". Może zaczęłam od nie tego albumu? Nie wiem, ale mimo wszystko chciałabym zapoznać się z muzyką Camela, bo słyszę w niej potencjał. To co polecacie? ;D
-
Yogurt - 12-26-2005
W życiu słszałem tylko trzy albumy Camel'a: Stationary Traveller, Dust And Dreams i Rajaz. W pamięci utkwił mi ten ostatni, trafił Straight To My Heart. Album brzmi bardzo ciepło, gitarka pięknie przygrywa, chwała panu Latimer'owi za wyczucie klimatu. Wszystkie instrumentalia budują przyjemny melancholijny nastrój (nic tylko wyciągnąć się w fotelu i poddać godzinie relaksu, przenosząc się do krainy bezkresnych piasków, które przemierzają karawny... hehe)... Tak więc na tą chwilę polecam Rajaz, może niedługo nadrobię Camel'owe zaległości i zmienie zdanie...
-
Miriam - 01-10-2006
"Rajaz" powiadasz... Poszukam :] Co do "Stationary Traveller". Im dłużej słucham tego albumu, coraz bardziej mnie przekonuje! Dopiero teraz zauważyłam, że to bardzo spójna płyta. Nic bym z niej nie wyrzuciła (nawet ostatniego numeru ;P) Ten album posiada klimat i mimo mieszanki lat 80 z rockiem progresywnym stanowi spójną całość muzyczną. Eh, pierwszy raz mi się zdarzyło, aby moje opinie po pierwszym i 15 przesłuchaniu jednego albumu były tak diametralnie różne. Ale jedno się nie zmieniło: "Vopos" to nadal mój faworyt (chociaż "Stationary Traveller" ciągle go goni ;D) Muszę zagłębić się w twórczość tego zespołu. A tym, którzy jeszcze nie słyszeli, szczerze polecam.
-
szuszu - 01-16-2006
Camel to dziwny zespół.
Znam dość sporo ich płyt i zawsze podobało mi się połączenie delikatnych riffów i takiego balladowego śpiewania z szaloną sekcją rytmiczną. I jakoś nigdy nie kojarzyło mi się z Pink Floyd (którego przestałem szanować od płyty Division Bell).
Nowsze płyty są raczej spokojniejsze, ale i tak świetne.
Cholera, ile to trzeba jeszcze płyt kupić, żeby mieć wszystko...
-
Miriam - 01-16-2006
szuszu napisał(a):Znam dość sporo ich płyt i zawsze podobało mi się połączenie delikatnych riffów i takiego balladowego śpiewania z szaloną sekcją rytmiczną. I jakoś nigdy nie kojarzyło mi się z Pink Floyd (którego przestałem szanować od płyty Division Bell).
Ja za to słyszę sporo nawiązań do Floydów (zwłaszcza do "AHM") na "The Snow Goose" (swoją drogą, rewelacyjny album)
szuszu napisał(a):Cholera, ile to trzeba jeszcze płyt kupić, żeby mieć wszystko...
Heh, niestety sporo ;D
-
KubusPuchatek - 01-22-2006
Niestety znam tylko jedną płytkę, a mianowicie "Mirage". Taka muzyka idealnie wpasowuje się w moje gusta muzyczne. Cóż mogę rzecz oprócz tego, że płyta jest genialna ? Napewno bardzo podoba mi się głos wokalisty (niestety w ogóle nieznam historii zespołu, nie wiem kto tam grał itp. Najwyzszy czas uzupełnic braki), a także bardzo interesujące i rozbudowane solówki gitarzysty. Ciekawe jest równiez zastosowanie klawiszy. Bardzo przypomina mi to grę Gilmoura, którego bardzo lubie. W ogole ta plyta bardzo przypomina mi tworczosci Pink Floyd'ow. No i oczywiscie przegenialny kawalek "Lady Fantasy"

.
pozdrawiam
-
AEnema - 01-23-2006
słyszałam ta kapele w Mocnych Nocnych ale niestety nie moge zdobyć żadnych nagrań a szkoda bo kapela gra całkiem całkiem
-
szuszu - 01-25-2006
http://www.mp3real.ru/mp3/camel/