-
statekx - 04-30-2006
Z tymi tabami to nie do konca dobrze tu piszecie. Przeciez to tylko nuty spisane na papier. Oczywiscie jezeli ktos procz gapienia sie tepo w nuty i nuta po nucie przelewa to na gitare nie rozwijajac przy tym swoich "sluchowych" umiejetnosci nigdy nie bedzie artysta i moze sobie spokojnie dac z tym spokoj. Lecz jesli ktos wciaz rozwija swoje umiejetnosci poprzez tabulatury, ktore potem moze sam ukladac dla kolejnych nowicjuszy to dla mnie jest juz muzykiem.
Reasumujac, tabulatury/nuty to dobry pomocnik muzyka, byle nie ograniczac sie wylacznie do nich.
Nuty byly i beda zawsze, ale nikt nikomu nie karze trzymac ich naprzeciwko jak pieprzonemu kwartetowi smyczkowemu.
No ale oczywiscie, jezeli ktos po roku kontaktu z gitara pcha sie na scene bo "wykuciu" kilku tabow to moze spokojnie spierdalac.
Na scenie musi stac muzyk ktory poprzez sluch a nie przez wzrok dociera do swojej gitary.
-
Tomash - 04-30-2006
no, o to mi chodziło właśnie
-
de7th - 04-30-2006
statekx napisał(a):Z tymi tabami to nie do konca dobrze tu piszecie. Przeciez to tylko nuty spisane na papier. Oczywiscie jezeli ktos procz gapienia sie tepo w nuty i nuta po nucie przelewa to na gitare nie rozwijajac przy tym swoich "sluchowych" umiejetnosci nigdy nie bedzie artysta i moze sobie spokojnie dac z tym spokoj. Lecz jesli ktos wciaz rozwija swoje umiejetnosci poprzez tabulatury, ktore potem moze sam ukladac dla kolejnych nowicjuszy to dla mnie jest juz muzykiem.
Reasumujac, tabulatury/nuty to dobry pomocnik muzyka, byle nie ograniczac sie wylacznie do nich.
Nuty byly i beda zawsze, ale nikt nikomu nie karze trzymac ich naprzeciwko jak pieprzonemu kwartetowi smyczkowemu.
No ale oczywiscie, jezeli ktos po roku kontaktu z gitara pcha sie na scene bo "wykuciu" kilku tabow to moze spokojnie spierdalac.
Na scenie musi stac muzyk ktory poprzez sluch a nie przez wzrok dociera do swojej gitary.
Mądra wypowiedź, która chyba wyczerpała temat.
-
MaFFej - 04-30-2006
Nie zgadzam się do końca. Nie ważne czy gra sie ze słuchu, tabów, nut czy zapisów z tabliczek glinianych - zawsze chodzi o jedno: zagrać to dobrze bez "maszynowości" i z pewnym tchnieniem, feelingiem. Sucho odtworzone partie jadą troszkę sztywnościa, kiedy się zacznie grać z większym luziem, bardziej "od siebie" nabiera to wyrazu (nawet jeśli gramy identycznie nutę po nucie). No, ale to raczej oczywiste. No ale taki pseudo-artysta, o którym wspominacie z czasem powinien nauczyć się "czuć instrument" i wyzbyć się tych "tabulaturowych nawyków".
-
ReTuRn - 04-30-2006
Czy w temacie został wymieniony jeden z najlepszych duetów gitarowych wszechczasów, jakim jest LaRoque/Blakk (Dla niewiedzących- od Kinga Diamonda? TAm solówki to czyste 'czucie instrumentu', totalne arcymistrzostwo i doszczetnie niszczący feeling, przy tym niesamowita technika i umiejetności 'malowania'dxwiękami wydarzeń. Spuszczanie się nad ich twórczością jest nie tylko dozwolone ale w sumie nawet zalexane.
Tyle ode mnie, a z wywodem Statexa w sumie się zgadzam
-
MaFFej - 04-30-2006
ReTuRn napisał(a):Tyle ode mnie, a z wywodem Statexa w sumie się zgadzam 
W sumie to ja też

.
-
IstnyKurwaRomantyk - 04-30-2006
ReTuRn napisał(a):Czy w temacie został wymieniony jeden z najlepszych duetów gitarowych wszechczasów, jakim jest LaRoque/Blakk (Dla niewiedzących- od Kinga Diamonda? TAm solówki to czyste 'czucie instrumentu', totalne arcymistrzostwo i doszczetnie niszczący feeling, przy tym niesamowita technika i umiejetności 'malowania'dxwiękami wydarzeń. Spuszczanie się nad ich twórczością jest nie tylko dozwolone ale w sumie nawet zalexane.
Tyle ode mnie, a z wywodem Statexa w sumie się zgadzam 
Nareszcie ReTuRn napisal cos sensownego. Jak dla mnie wymieniony wyzej duet jest nie jednym z najlepszych, ale najlepszym jakie kiedykolwiek istnialy... i to nie jest kwestia solowek jedynie, kotre sa na poziomie wirtuozerskim, ale tez o riffy (Eastmann's Cure...) ktore totalnie rozpierdalaja...
-
MaFFej - 04-30-2006
Judas ma lepsiejszy gitarowy tandem!
-
statekx - 04-30-2006
MaFFej napisał(a):Nie zgadzam się do końca. Nie ważne czy gra sie ze słuchu, tabów, nut czy zapisów z tabliczek glinianych - zawsze chodzi o jedno: zagrać to dobrze bez "maszynowości" i z pewnym tchnieniem, feelingiem. Sucho odtworzone partie jadą troszkę sztywnościa, kiedy się zacznie grać z większym luziem, bardziej "od siebie" nabiera to wyrazu (nawet jeśli gramy identycznie nutę po nucie). No, ale to raczej oczywiste. No ale taki pseudo-artysta, o którym wspominacie z czasem powinien nauczyć się "czuć instrument" i wyzbyć się tych "tabulaturowych nawyków".
Jop feeling to korzen, artysta musi to kochac, inaczej ja tego nie chce.
-
de7th - 04-30-2006
Ja zawsze będę czcił duet Skolnick - Peterson, który stanowił prawdziwą siłę Testamentu. Po odejściu Alexa zespół nigdy już nie osiągnął takiego poziomu. Obaj gitarzyści mieli niesamowity feeling, z czego Eric nadawał niesamowity klimat rytmicznymi wstawkami, np. we wstępach do niektórych utworów z New World Order, a Alex rozwijał pełną ekpresję połączoną z mistrzowską techniką (błyskawiczne arpeggia, i niekonwencjonalne skale to niejako jego znak firmowy).
-
statekx - 04-30-2006
de7th napisał(a):Ja zawsze będę czcił duet Skolnick - Peterson, który stanowił prawdziwą siłę Testamentu. Po odejściu Alexa zespół nigdy już nie osiągnął takiego poziomu. Obaj gitarzyści mieli niesamowity feeling, z czego Eric nadawał niesamowity klimat rytmicznymi wstawkami, np. we wstępach do niektórych utworów z New World Order, a Alex rozwijał pełną ekpresję połączoną z mistrzowską techniką (błyskawiczne arpeggia, i niekonwencjonalne skale to niejako jego znak firmowy).
Dokladnie i dlatego tak trudno mi sie gra solowki Skolnicka. W ogole po takim calym "Burnt Offerings" to nawet dobrze rozgrzana lapa mnie z lekka napierdala.
-
Corpseone - 04-21-2007
Skolnick to mistrz. Gdyby tak pomyśleć, jaki byłby Gathering, który jest jedną z najlepszych płyt Testament, gdyby Skolnick był w składzie i nagrywał sola. Ta płyta byłaby nie do przebicia, bo brakuje jej solówek, ale to już taka refleksja nie na temat ;] Wg mnie nie w każdym utworze musi być solówka, tzn w heavy metalowych, thrashowych, deathowych i powerowych kapelach wypadałoby, ażeby solo było, ale w innych rzeczach typu black, hard core, grind solówek już mało kto wymaga z reguły, i ja również.
-
statekx - 04-21-2007
Corpseone napisał(a):gdyby Skolnick był w składzie i nagrywał sola.
O curwa meeen. Uwazasz, ze ten album nie jest wypasiony solowkami, bo nie ma tam Skolnicka. Myslisz, ze Murphy nie najebal tam solowek, bo jeszcze nie potrafi?
-
Tomash - 04-21-2007
Corpseone napisał(a):bo brakuje jej solówek
nie brakuje, solówki by tam nie pasowały.
-
Corpseone - 04-21-2007
statekx napisał(a):Corpseone napisał(a):gdyby Skolnick był w składzie i nagrywał sola.
O curwa meeen. Uwazasz, ze ten album nie jest wypasiony solowkami, bo nie ma tam Skolnicka. Myslisz, ze Murphy nie najebal tam solowek, bo jeszcze nie potrafi? 
Nie mam nic do Murphego, solówki które nagrał na Gathering są bardzo dobre, ale jednak preferuję styl Skolnicka i uważam, że gdyby on wtrącił swoje groszę do Gathering płytka byłaby jeszcze lepsza i tyle.