-
Vlkodlak - 06-04-2005
zaczęło się niewinnie. W szkole. Miałam żelpena i teczkę z czystymi kartkami (ach jaka zapobiegawcza jestem

)
no i nudziło mi się. A potem miałam zajęcie na duuużo długich godzin lekcyjnych.
- Arion - 06-04-2005
taaak... w szkole czasem potrafi coś najść (:
i też posiadam odruch noszenia ze sobą bloku technicznego i jakiegoś ołówka <:
-
Vlkodlak - 06-04-2005
jak widać szkoła też się do czegoś przydaje. Czasem

Tylko ciężko z kredkami się rozłożyć na ławce, bo nauczyciel zauważał. Za dużo tego. Więc to co tworzyłam w szkole było raczej ołówkiem albo żelpenem. Ale za to tradycja ciągnie się od podstawówki :] (w pedałówie to i kredki rozkładałam).
Teraz na studiach też będę na 'lekcjach' rysować. Oj tak, podejrzewam nawet, że trochę mnie to zmęczy =D
- Arion - 06-04-2005
yup, same here ;]
ale wykańczać czegokolwiek w szkole nie lubiłam, jednak takim sprawo wolę poświęcić więcej uwagi i nie ryzykować, że ktoś potrząśnie ławką, albo że nauczyciel nagle sobie o mnie przypomni (:
-
Jałokim - 06-05-2005
A mi się pierwszy bałdełej od 3 podoba, a to dla tego że w tym trzecim dużo się bawiłaś, a chuja zrobiłaś. Za duży nakład pracy tu widze w stosunku do efektu końcowego, ale to bardzo dobrze żę kombinujesz i próbujesz różnych technik.
Nie będę się czepiał już samego konceptu smoka, bo to sprawa indywidualna, ale do wykonania się troche poprzyczepiam. Pierwsza rzecz, której ci nie odpuszcze to brak cienia rzucanego... Nie uwzględniasz czegoś takiego W OGÓLE, a to poważnie rypie rysunek. Bawiłaś się troche cieniem własnym, ale chyba nie bardzo znasz jego istotę, bo za cholere nie mogę dociec skąd pada/padają światło/światła na twoim rysunku. Położenie cienia własnego, jaki i cienia rzucanego wynika z konkretnego oświetlenia, którego ty nawet nie stworzyłaś, przez co twoje cienie sa jedynie nic nieznaczącymi podkreśleniami konturów. To dla tego twój smok jest taki płaski, wcale nie tworzy złudzenia trójwymiarowej bryły. Nie będę pisał gdzie konkretnie powinny płynąć cienie przy założeniu takiego i takiego oświetlenia, bo zamierzam jeszcze te 2 godzinki se kimnąć przed czekajacym mnie egzaminem, ale jeszcze pobierznie przeanalizuje pozostałe rysunki.
Tak więc pierwszy smoczyslaw: Tutaj jest już lepiej. Mógłbym nawet śmiało stwierdzić że światło o słabym natężeniu (np. słoneczne przez zimowe niebo) ma swoje źródło bardzo wysoko, z lewej strony smoczka. Ale to chyba przypadkiem ci wyszło bo widze żę masz takie przyzwyczajenie by cieniować smokowate stwory od spodu i cień poleciał nawet po szyi, po jej prawej stronie, z której przecież jest światło. Gdyby ten cień miał racje bytu to musiałbyś stworzyć dodatkowe źródło światła, które znajdowałoby się po prawej stronie rysunku, na niskiej wysokości, ale ty je pokazałaś TYLKO na szyi a przy tak niskiej intensywności, na pewno rozpraszałoby się na reszcie smoka rozjaśniając większość zacieniowanych przez ciebie powierzchni. Zrobiłaś też nieśmiały cień rzucany, ale jest on tylko na podłożu, na którym postać stoi, a musisz pamietać żę każdy obiekt posiada mniej lub bardziej intensywne te dwa rodzaje cieni i rzucany nie ogranicza się nigdy wyłącznie do polożenia go na płaszczyźnie na której znajduje się rysowany obiekt. Cień rzuca każda bryła, która w linii prostej biegnącej od źródła dostatecznie intensywnego oświetlenia, przez obiekt rzucajacy cień i dalej do obiektu przyjmującego cień.
Śpiący jestem więc nie wiem czy dostatecznie zrozumiale pisze. Nie chce mi się wiecej pisać na ten temat, ale najważniejszą sprawą którą mam ci do przekazania jest rzucenie w pizdu udawania że umiesz rysować realistycznie z pamięci i rozpoczęcie treningu na rzeczywistości, próbach jej odzwierciedlania. Jeśli nie poznasz natury cienia (jak to mrocznie brzmi

), to twoje postacie będą płaskie. Musisz też dowiedzieć się co to takiego perspektywa przestrzenna bo tła w twoich rysunkach wyglądają jak malunki na ścianie, nie tworzą przestrzeni. Radziłbym ci postawić sobie kilka przedmiotów codziennego użytku na krzesełku, dać im silne oświetlenie i usiąść sobie spokojnie, skupić się na nich, dokładnie obserwować jak biegnie światło i cień wzdłuż brył jakie tworzą te obiekty, jak wpływa faktura na rozkład cienia i próbować odzwierciedlić te zachowania na płaszczyśnie kartki. Może to ci się na pierwszy rzut oka wydawać nudniejsze od rysowania siakiś postaci fantazy, ale jak skupisz się na ładnie wypolerowanym jabłku i zaczniesz kombinować jak odzwierciedlić szarosci odbijającego się na jego spodzie wzorku obrusu, na którym ono stoi, to zobaczysz żę jest to nawet jeszcze bardziej pasjonujące.
A co do tego ołówka HB to nie wydaje mi się że Arion prawidłowo go uzyła i przy takim rysunku ciężko wycisnąć z niego więcej, do tego widać na pierwszy rzut oka że jest to zdjęcie rysunku, a to dodatkowo potęguje delikatność pociągnięć. Ale odpuszcze se analizę, bo patrze zę kimnąć już se nie kimne, a mogę się rozpisać i jeszcze egzamin zapierdole, bo się spóźnie
-
deathless - 06-05-2005
Ja też rysuję, jednak na kompie nie mam.
Później może coś wrzucę:]
Właściwie to bardzo długo już nie rysowałam...
Smutne.
- Arion - 06-05-2005
mhm - przerabiana fota, taka rzeczywisto-fantazyjna hybryda ;]
co do używania ołówka - generalnie dopiero się uczę, hb nigdy nie używałam do cieniowania czegokolwiek, więc też trochę sobie eksperymentowałam, ale nie jestem zadowolona z efektu, miękki ołówek wypadłby chyba znacznie lepiej.
i powodzenia na egzaminie (:
-
Jałokim - 06-05-2005
"czochowego dziada"?

wiem żem zmęczony to pisał, ale coś mi się zdaje że takiego zwrotu nei użyłem

Proponowałbym by moderatorzy zaznaczali swoją interwencję w postach innych użytkowników, bo ja sam się gubie i zastanawiam się czy to nie ja przypadkiem pisałem...
Niedawno wróciłem, wiec jeszce se nie kimłem, ale postaram się cuś sensownego w miare Jałokimowych możliwości wrzucić apropos tego ołówka.
A wiec: ja używałem tak twardych ołówków tylko kiedyś i to do celów takich jak stworzenie szkieletu rysunku (wstępnego szkicu). Teraz już właściwie rzadko mi się zdarza żebym cokolwiek sensownego zrobił, ale jeśli już działam to szkic wykonuje ołówkiem 2B i to jest najtwardszy ołówek jakiego używam. Jeśli ma się zwykłą, plastikową gumkę to ołówek HB jest nawet wskazany. Ja używam gumki chlebowej, a ona z tego faktu żę nie potrafi dostać siędo wgłębień w kartce jakie tworzą ołówki z grupy H nadaje się tylko do miękkich i spełnia się w tej roli znakomicie (dodatkowo jest zajebistą zabawką i z tej cechy najczęściej korzystam

zwłaszcza gdy przychodzi czas na przemyślenie i zaplanowanie reszty rysunku). Do wykończenia na ogół starcza mi 4B. Dobrze jest podzielić sobie role ołówków, bo np. ołówek 4B do szkicu by się nei nadawał bo mało co potrafi go zetrzeć, a szkic wstępny, przynajmniej u mnie, jest momentem w którym dosć intensywnie ścieram i nanoszę poprawki. Gdy już go wykonam to nie ma już miejsca na pomyłki więc mogę se pozwolić złapać miękki ołowek.
Dodatkowe i o wiele bardziej złożone zastosowanie różnorodności miękkości ołówków można znaleźć w przypadku gdy chce się zrobić rysunek rozłożony na wiele planów, jakąś ogromną przestrzeń, która wymaga oddania dużej głębi. Dobrze jest wtedy tworzyć przestrzeń w rysunku używając ołówków według planów. Przechodząc od najmiększych, zostawiajacych wyraźne, ciemne linie (pierwsze plany), do najtwardszych (plany dalsze).
Także HB moim zdaniem do wykończeń się kompletnie nie nadaje, chyba że mowa o elementach rysunku, które są małoistotne i chcemy by uwaga osoby oglądającej rysunek nie zostawała na nich skupiona.
-
Vlkodlak - 06-05-2005
Jałokim: cień moim bratem
ale te rysunki co teraz wrzuciłam one mają być inne. Odrealnione. Przynajmniej tak sobie żem myślała. To jest jak ilustracja do baśni. Wytwory wyobraźni. Gdyby mi bardzo zależało na cieniu, to by tam był. Ale mi nie zależało ;] Po prostu inna "stylistyka" rysunku. Może i źle robię, może komuś się to nie podobać,ale mnie się tak pasuje (chociaż zależy od danego przypadku)
Mam sporo rysunków z bogatym światłocieniem. Ale póki co nie mam czasu ich do kompa przetentegowywać xD
A co do wykończenia rysunków. Ja używam całej gamy, zależy jaki efekt chcę uzyskać. Nieraz bardzo twarde do tego mi służą, do ostatecznego dopieszczenia. Czasami miększe. Trzeba to wypróbować
-
Jałokim - 06-05-2005
ja tam nei twierdze żem wyrocznią jest. Naskrobał żem to co mnie zabolało i tyle
-
Vlkodlak - 06-05-2005
i masz po temu święte prawo
-
antychrist - 06-05-2005
www.gae.pl
warto zobaczyć
-
Monia - 06-10-2005
Jeśli chodzi o rysowanie w szkole, to ja mam luzik, żaden nauczyciel się nie czepia... bo mnie lubią poprostu

albo są ślepi. tylko raz matematyca skonfiskowała mi teczuszkę z pracą na dzień ojca.
-
Vlkodlak - 06-10-2005
Arion: tak mi teraz przyszło do głowy, że może bys spróbowała jakowychś rycerzy do pozowania nakłonić i narysować, a potem pokazać tu pięknych panów
ile ja bym dała za blaszaka, który by mi zapozował :]
Jałokim: a na dodatek każdy ma inny sposób na swoje rysunki

ale dzięki za tak długie posty, na pewno się przyda w niektórych przypadkach coś naskrobał.
Monia: szczęściara

mnie tylko znikomy procent nauczycieli lubił, a nawet jak lubił to czasami bardziej lubił żebym była pilna uczennica a nie rysująca uczennica =D
-
Jałokim - 06-12-2005
no bo w końcu tylko o to mi chodziło :] żeby z tych wypowiedzi wycedzić coś przydatnego :]