heh, pewnie ten, co to se puszczał od tyłu se wziął i założył, że tam ma być mrokciemność szatan i 666

No może cośtam trochę słychać, ale to mało wyraźnie. Poza tym jakim cudem mieliby coś zaśpiewać, żeby od tyłu wyszedł szatan?

I jakiś inny tekst. Dla mnie to niemożebne.
Vlkodlak napisał(a):heh, pewnie ten, co to se puszczał od tyłu se wziął i założył, że tam ma być mrokciemność szatan i 666 
No może cośtam trochę słychać, ale to mało wyraźnie. Poza tym jakim cudem mieliby coś zaśpiewać, żeby od tyłu wyszedł szatan?
I jakiś inny tekst. Dla mnie to niemożebne.
W większości przypadków nagrywa się po prostu dodatkową ścieżkę.
Właśnie też się nad tym zastanawiałem, jak to zagrać, by wyszło od tyłu... A taka dodatkowa ścieżka nie psuje tego, co jest odtwarzane 'normalnie'?
puszczałam wszystkie kasety AC/DC, Queen i Led Zeppelin od tyłu, jak miałam 10 lat, teraz przestało mnie to bawić...
A ciekawe co bedzie, gdy pusci sie nagrania Maynarda Jamesa Keenana od tylu? "Lachrymologia jest do dupy/Uwielbiam spiewac o kroliczkach i kwiatkach"?

Troszke obok tematu ale.... otóż w latach 80 - ytych szalała sobie pani Tipper Gore(swoją drogą - cóż za nazwisko

), która doprowadziła do dawania płytom naklejek "Parental advisory/exclipt lyrics". Jedną z takich "oznaczonych" płyt był album Franka Zappy "Jazz from hell".... który jest... instrumentalny

Vlkodlak napisał(a):Poza tym jakim cudem mieliby coś zaśpiewać, żeby od tyłu wyszedł szatan?
I jakiś inny tekst.
lol, to rzeczywiscie by byl wyczyn niezly

Zastanówcie się chwilę - przecież gdyby ci kolesie chcieli, to z waszych słów puszczanych od tyłu wyszłoby "błabłewyruchałbymdaniegoanalniebłabłebła", kwestia tego z jaką szybkością to puszczają, wszystko jest modulowane...
Przecież to jest pierdolenie kotka z apomocą młotka... to jest tyle samo warte co "ukryte kadry" w reklamach czy teledyskach. Prawda jest taka, że jeśli czegoś nie zobaczymy/usłyszymy to nasza "podświadomość" tego nie zarejestruje, co jest zresztą naukowo udowodnione(gdyby było inaczej, to niemożliwe byłoby istnienie czegoś takiego jak płyta CD, bo przecież na takiej płycie nie ma całego sygnału analogowego, tylko takie jego fragmenty które wystarczają naszym uszom żeby usłyszeć muzyke. A posługując się katolsko-spiskową logiką CD powinny brzmieć pareset razy gorzej...)