Arion
11-05-2004, 01:21 PM
Na wstępie powiem, że zanim wypowiadacie się na jakiś temat, powinniście czegoś się o nim dowiedzieć... To jedno.
Drugim jest sprawa szacunku do czyiś pasji, prosta kwestia uszanowania tego, że ktoś może interesować się średniowieczem. Co w tym złego? Chciałabym w końcu usłyszeć jakieś argumenty zamiast "głupie, śmieszne, durne", wyrażać czcze opinie to i ja potrafię na każdy temat.
Widzę, że panuje tu przekonanie, iż bractwa rycerskie to bandy oszołomów biegających wymachując mieczem.
Ok. To teraz przejdźmy do faktów.
Nie mam pojęcia, czy ktokolwiek z tak wypowiadających się osób był kiedykolwiek na treningu poważnego bractwa rycerskiego, czy też na jakimś turnieju, ale powiem Wam, że to NIE JEST ZABAWA.
Bo w trakcie zabaw z reguły ludzie nie igrają ze śmiercią. Nie, to nie jest przesada. Ehekty bitew/bojówek/buhurtów to nie tylko wybite zęby, stłuczone stawy, czy też rozcięta skóra, nie. Przykład? W tym roku na turnieju łęczyckim chłopakowi wleciała strzała w wizurę hełmu, rozcinając skórę wokół oka. Kiedy ostatnim razem dowiadywałam się o stan jego zdrowia, powiedziano mi, że prawdopodobnie będzie widział. Kolejny - tegoroczny Grunwald. Chłopak, 18 lat, dostał w głowę tarczą na buhurcie, miał zapaść, wylądował w szpitalu, ale następnego dnia wyszedł na inscenizację bitwy. W dniu następnym znaleziono go leżącego na drodze do swojego obozu, odzyskiwali go przez godzinę, chłopal mógł UMRZEĆ.
To do cholery nazwyacie zabawą?
Prawdopodobnie w ogóle nie jesteście zorientowani w tym, jak bractwa wyglądają od wewnątrz, więc wiedzcie, że walczący są stale ubiezpieczeni. Ubezpieczaliście się kiedyś przed zabawą w berka?
Dalej.
Nie rozumiem co jest złego w odtwarzaniu średniowiecznego życia, historii, kultury? Chciałabym się dowiedzieć, bo przecież o wiele lepiej znacie Ruch Rycerski ode mnie i liczę na to, że poszerzycie moje, jakże ograniczone, horyzonty.
Bo w takim razie jeśli fascynacja minioną epoką, w tym wypadku epoką średniowieczną, jest czymś złym i chorym, to co mają powiedzieć archeologowie? Ci to dopiero muszą mieć przegrane w życiu, skoro babrają się w prehistorii!
Naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że kogoś może nie interesować średniowiecze, oręże, ówczesne stroje, czy też cała otoczka kulturowa. I nie każę nikomu podzielać moich zainteresowań, ale do cholery miejcie choć trochę szacunku do czyiś pasji.
Bo rycerstwo jest moją pasją i każdy atak na nie traktuję jako atak na moją osobę, więc traktuję go jak najbardziej osobiście.
Nie rozumiem też dlaczego wyśmiewacie się z epoki, z której osiągnięć nadal korzystacie...
Czekam z niecierpliwością na kogoś, kto rozjaśni moje pojęcie na temat istoty bractw rycerskich.
Drugim jest sprawa szacunku do czyiś pasji, prosta kwestia uszanowania tego, że ktoś może interesować się średniowieczem. Co w tym złego? Chciałabym w końcu usłyszeć jakieś argumenty zamiast "głupie, śmieszne, durne", wyrażać czcze opinie to i ja potrafię na każdy temat.
Widzę, że panuje tu przekonanie, iż bractwa rycerskie to bandy oszołomów biegających wymachując mieczem.
Ok. To teraz przejdźmy do faktów.
Nie mam pojęcia, czy ktokolwiek z tak wypowiadających się osób był kiedykolwiek na treningu poważnego bractwa rycerskiego, czy też na jakimś turnieju, ale powiem Wam, że to NIE JEST ZABAWA.
Bo w trakcie zabaw z reguły ludzie nie igrają ze śmiercią. Nie, to nie jest przesada. Ehekty bitew/bojówek/buhurtów to nie tylko wybite zęby, stłuczone stawy, czy też rozcięta skóra, nie. Przykład? W tym roku na turnieju łęczyckim chłopakowi wleciała strzała w wizurę hełmu, rozcinając skórę wokół oka. Kiedy ostatnim razem dowiadywałam się o stan jego zdrowia, powiedziano mi, że prawdopodobnie będzie widział. Kolejny - tegoroczny Grunwald. Chłopak, 18 lat, dostał w głowę tarczą na buhurcie, miał zapaść, wylądował w szpitalu, ale następnego dnia wyszedł na inscenizację bitwy. W dniu następnym znaleziono go leżącego na drodze do swojego obozu, odzyskiwali go przez godzinę, chłopal mógł UMRZEĆ.
To do cholery nazwyacie zabawą?
Prawdopodobnie w ogóle nie jesteście zorientowani w tym, jak bractwa wyglądają od wewnątrz, więc wiedzcie, że walczący są stale ubiezpieczeni. Ubezpieczaliście się kiedyś przed zabawą w berka?
Dalej.
Nie rozumiem co jest złego w odtwarzaniu średniowiecznego życia, historii, kultury? Chciałabym się dowiedzieć, bo przecież o wiele lepiej znacie Ruch Rycerski ode mnie i liczę na to, że poszerzycie moje, jakże ograniczone, horyzonty.
Bo w takim razie jeśli fascynacja minioną epoką, w tym wypadku epoką średniowieczną, jest czymś złym i chorym, to co mają powiedzieć archeologowie? Ci to dopiero muszą mieć przegrane w życiu, skoro babrają się w prehistorii!
Naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że kogoś może nie interesować średniowiecze, oręże, ówczesne stroje, czy też cała otoczka kulturowa. I nie każę nikomu podzielać moich zainteresowań, ale do cholery miejcie choć trochę szacunku do czyiś pasji.
Bo rycerstwo jest moją pasją i każdy atak na nie traktuję jako atak na moją osobę, więc traktuję go jak najbardziej osobiście.
Nie rozumiem też dlaczego wyśmiewacie się z epoki, z której osiągnięć nadal korzystacie...
Czekam z niecierpliwością na kogoś, kto rozjaśni moje pojęcie na temat istoty bractw rycerskich.