Tomash napisał(a):Troche nie na temat ale dość ciekawe: Istnieje takie cuś co się zwie synestazja, i polega na tym, że osobnik dotknięty tą "chorobą" ma nieco inaczej poukładane połączenia nerwoe w mózgu i ni mniej ni więcej tylko... widzi dzwięki. Bez żadnej trawy ani niczego takiego, czad, nie?
a ja myślałam, że to tylko haluny

Nie, poważnie coś takiego jest
Cytat:Troche nie na temat ale dość ciekawe: Istnieje takie cuś co się zwie synestazja, i polega na tym, że osobnik dotknięty tą "chorobą" ma nieco inaczej poukładane połączenia nerwoe w mózgu i ni mniej ni więcej tylko... widzi dzwięki. Bez żadnej trawy ani niczego takiego, czad, nie?
Ciekawe jak to wygląda,to znaczy co on dokładnie widzi..

hock:
-Rene- napisał(a):Cytat:Troche nie na temat ale dość ciekawe: Istnieje takie cuś co się zwie synestazja, i polega na tym, że osobnik dotknięty tą "chorobą" ma nieco inaczej poukładane połączenia nerwoe w mózgu i ni mniej ni więcej tylko... widzi dzwięki. Bez żadnej trawy ani niczego takiego, czad, nie?
Ciekawe jak to wygląda,to znaczy co on dokładnie widzi..
hock:
no tego... dźwięki widzi
tak myślę, że tego, jakieś kolorowe plamy, czy cuś, no bo chyba nie pięciolinię i nuty

To chyba jestem chory, chociaż wcale mi to nie przeszkadza. Tylko nazywam to inaczej. W różańcu używa się czegoś co nazywa się compositio loci i jest to zestawienie modlitwy i wyobrażenia ostatnich chwil Chrystusa. Przeniosłem to na grunt muzyczny tak samo jak autor tematu (nic tylko pogratulować podejścia do muzyki, nie myślałem że spotkam tu kogoś takiego). Najczęściej używam przy Enslaved "Norvegr", Candlemass "Tot" i "Cyclo-f". Lepiej się używa tego w kawałkach instrumentalnych, IMHO.
Dodam jeszcze, że uważam to za ostatni krok w zrozumieniu muzyki. Jeszcze raz gratuluję.